środa, 17 lipca 2013

Six

Godzina 7:00 .Wstałam z łóżka kieujac sie prosto do łazienki.Wziełam poranny prysznic.Wyszłam z pod prysznica,osuszyłam się ręcznikiem ubrałam bielizne i przedtem uszykowane ubrania i zaczęłam się malować.Mój makijaż składał się z fluidu,tuszu i błyszczyka.Zeszłam na dół do kuchni.Zjadłam śniadanie uszykowane przez siebie i ruszyłam do szkoły.
-Nadine dlaczego się nie odzywałaś?Nie było cię wczoraj w szkole martwiłam się-jak zwykle Kelly nie dała mi spokojnie przejść do szafki.
-Wyluzuj byłam z Jake'em na wyjeździe,telefon wpadł mi do kanalizy jak przechodziłam.
-Ouuu szkoda tego telefonu,wiem  co to za ból kiedyś mi też wpadł.
-Ominęło mnie coś wczoraj?-okłamałam ją ,tak po prostu ją okłamałam,nie mogłam powiedzieć jej prawdy bo jak miałam jej to powiedzieć? "No hej Kelly nie było mnie wczoraj w szkole bo wróg Jake'a mnie porwał,chciał mnie zabić ale obmyślił inny plan więc jestem tutaj żywa." nie to nie byłby zbyt dobry pomysł.
-Nie same nudy.
-Jak zawsze.
-Ej właśnie,pamiętasz tego takiego przystojnego chłopaka no wiesz brunet ten w tym czarnym range roverze?
-kojarze-wiedziałam o kogo jej chodzi
-Wiesz popytałam się ludzi i czaj to on jest kryminalistą,ma na sumieniu już sporo ludzi do tego rozboje i wgl. niby taki nie winny a tyle ma za uszami.
-Wow nieźle.
-No,moja mama jak się o tym dowiedziała,że w naszej miejscowości taki ktoś jest to wiesz jaki mi wczoraj wykład dała o mamo!
-Martwi się o ciebie to proste.
-No wiem,a wiesz jak się w ogóle nazywa?-zapytałam by nie było tak podejrzanie.
-Justin Bieber ale mówią na niego często DARE nie wiem dlaczego nie mnie się pytaj.
-yhym a Policja,dlaczego nic nie zrobi?
-Nie mają zbytnio dowodów na niego,siedział już jego kolega ale on nie.
-O czym rozmawiacie-do rozmowy wtrącił się Matt,od kąd pamiętam się we mnie bujał.
-O Justinie
-Ten koleś to litości nie ma,ale laski na niego lecą a on je wykorzystuje.
-A dziwisz się taka dupa z niego.-zaśmiała się Kelly
-Dobra chodzcie na lekcje.
-Co mamy?
-Fizyke.
-Ruszajmy
Na fizyce omawialiśmy jakieś duperele,cały czas się zastanawiałam nad tym co mówiła mi Kelly,że Justin ma tyle zabójstw na koncie.Niby jest w gangu,ale nie wiedziałam,że to takie poważne aż jest.Cała lekcja zleciała mi na rozmyślaniu o nim.Na przerwie wygłupiałyśmy się z Kelly.na Angielskim same nudy,na matmie też na chemii pani Cross nas rozsadziła bo cały czas się wygłupialiśmy.Geografia to dopiero był odlot kobieta ta wredna zrobiła nam niezapowiedzianą kartkówkę,oczywiście nic nikt nie wiedział co ma pisać więc po chwili po całej klasie latały papierowe samoloty,babka się wkurzyła i wyszła z klasy.Czekaliśmy do dzwonka i wyszliśmy z klasy,kończyłam już lekcje więc skoczyłam do szafki chowając nie potrzebne książki,szłam z Kelly.Wychodziłyśmy ze szkoły gdy Kelly się zatrzymała.
-O Kurwa!
-co?-zapytałam zdziwiona dziewczyna pokazywała palcem przed siebie ,jechałam za palcem wzrokiem,dotarłam do celu.Stał oparty o samochód miał ubraną czarną skórzaną kurtkę okulary przeciwsłoneczne,jeansy i t-shirt.
-Kelly chodź szybko!
-Daj spokój,chce zobaczyć po kogo lub do kogo przyjechał
-Nie zachowuj się jak dziecko
-Nie zachowuje
-Owszem zachowujesz!
-Nadine on tu idzie!-krzykneła
-No to ładnie-wszystkie oczy były skierowane na Justina,szedł w moją stronę Kelly odsunęła się na dobre pare metrów a ja stałam jak kołek nie wiedząc co powiedzieć.
-Cześć śliczna
-Co ty tutaj robisz?!Idź sobie,cała szkoła się na nas patrzy-pchałam chłopaka w tył lecz ten ani drgnął zaśmiał się tylko.
-Zazdroszczą Ci.
-pff niby czego?
-Jak to czego?Helloo ja tu stoje.
-Idź już sobie!-ponagliłam go w stronę jego samochodu
-Musimy porozmawiać -powiedział
-Dobra
-To czekam w samochodzie.-i odszedł w stronę samochodu, wszystkie dziewczyny wzdychały do niego a chłopacy,mieli strach wypisany na czole,lecz zgrywali twardzieli.
-NADINE!TY GO ZNASZ?
-Nie?
-Nie kłam mnie!Od tak nie podchodzi do ciebie jakiś koleś sexowny koleś bardzo przystojny i nie mówi przyjeżdża cię odebrać i z tobą porozmawiać !
-Spotkałam go raz,pogadaliśmy sobie,nie widziałam,ze jest w kryminale.
-Jezu ale ty jesteś sczęsciarą!-Podbiegła do mnie o ile dobrze pamiętam Alex blondynka,totalna tapeciara,w duchu podziękowałam jej ,że się właśnie zjawiła.
-Nie nie sądzę,dlaczego?
-Bo spotykasz się z Dare'm!
-To tylko znajomy
-Czyli jest wolny tak?
-Chyba tak,nie interesuję się jego życiem prywatnym.
-No to super,a załatwisz mi jego numer?
-Pewnie-uśmiechnełam się do dziewczyny a ta odleciała jak na skrzydłach.
-Czekam na wyjaśnienie tego wszytskiego-i w tym momencie zatrąbił uratował mi życie.
-Musze lecieć pa-ucałowałam ją i szybko wbiegłam do samochodu.
Siedziałam w samochodzie chłopaka nikt się nie odzywał z pięć minut później chłopak przerwał milczenie
-Musimy porozmawiac
-O czym?
-O tobie
-Spoko,tylko wiesz co? Mówiłam ci żebyśmy się nie kontaktowali i wgl. a ty co? przyjeżdżasz pod szkołe odbierasz mnie z niej,dowiedziałam się coś ciekawego o tobie.
-Zamieniam się w słuch
-otóż słyszałam,że nie masz skrupułów by kogoś zabić,traktujesz dziewczyny  jak przedmiot,wykorzystujesz je..
-Przepraszam bardzo ale to one mi się pchają do łóżka,który facet by z tego nie skorzystał a to ,że one sobie coś ubzdurają,że będziemy żyć razem długo i szczęśliwie to już nie moja wina.
-tak czy siak wykorzystujesz je, i jak wogóle możesz zabijać? To jest chore,ty jesteś chory.-jechaliśmy już z dobre 15 minut a ja nadal miałam coś  do powiedzenia.
-Zatrzymaj się-nakazałam byliśmy akurat blisko mojej babci
-Co?!
-No zatrzymaj się nie mam zamiaru jeździć lub nawet pokazywać się z kryminalistą.
-Przestań
-Dlaczego? Co boisz się prawdy o tobie?
-Nie nie boje,tylko ty nic a nic nie rozumiesz.
-No pewnie,nic nie rozumiem.
-Nadine pozwól,że ci wszystko wytłumaczę jak dojedziemy,nie utrudniaj mi tego.
-Mówił ci to już ktoś ,że jesteś strasznie bipolarny?
-Tak,ty-zaśmiał się
-Ale na serio,z takim tobą mogła bym się spotykać jeździć samochodem i w ogóle ale z tym drugim tobą nigdy w życiu,jesteś potworem.
-Miło słyszeć,o jesteśmy
-Gdzie jesteśmy?
-zobaczysz.-Wysiadłam z samochodu rozejrzałam się i zobaczyłam dom,zdziwiło mnie to,dom był nienaganny,zadbany,podobaj mi się.
-Po co tu przyjechaliśmy?
-Tutaj jest spokój i możemy wszystko omówić.-Weszliśmy od środka było prześlicznie,usiadłam na fotelu i czekałam na Justina,który poszedł do kuchni po coś do picia.Po chwili niósł dwie szklanki z napojem.
-Więc o czym chciałeś porozmawiać?
-O tobie
-To to wiem
-Więc tak jesteś w niebezpieczeństwie
-hahaha nie no znowu?
-to nie jest śmieszne,twojego brata nie ma o on coś znowu narozrabiał i inny gang chce się na nim zemścić.
-skąd to wiesz?
-trzymamy z tym gangiem wygadali się
-Nie wydasz mnie?
-Nie,nigdy tylko musisz trzymać się blisko mnie?
-Dlaczego to robisz?
-Co robie?
-Chronisz mnie?
-Bo..
-Bo?bo co?
-Bo mi na tobie w jakiś sposób zależy,nie wiem co to jest za uczucie,chyba to samo,które powstrzymało mnie przed zabiciem ciebie,to ja obmyśliłem kolejny plan,nie rozumiem tego w jeden głupi dzień zawróciłaś mi w głowie totalnie,nie nie kocham cię,nie nie zakochałem się w tobie ,chyba sam nie wiem co mam myśleć o tym..jak to w ogóle możliwe wytłumacz mi,jak?-chłopak wstał i zaczął krążyć po pokoju
-Dobra wiesz co?odwieź mnie do domu.
-Nie ruszyło cię to w ogóle?To co powiedziałem?
-Justin znamy się dzień i poznałam cię w nie zbyt dobrym świetle,chciałeś mnie zabić,uderzyłeś mnie wyzywałeś od najgorszych,myślisz,że po takim czymś się w tobie zakocham idt.Dopiero cię poznaje Justin zrozum to.
-Masz racje,to co chcesz jechać do domu?
-Tak -chłopak złapał za klucze .Wsiedliśmy do samochodu i jechaliśmy do mojego domu.Staliśmy pod domem chłopak nerwowo przegryzał wargę.
-Wejdziesz?
-Serio?
-Nie na niby to jak wchodzisz czy nie?
-No dobrze to wejde.-Weszłam z Justinem do domu.
_________________________________________________________________________________

Kelly Jones-16 lat, dziewczyna zakręcona,pozytywna .Przyjaciółka Nadine

Alex Smith-16 lat,szkolna diva ma wszystko czego zapragnie,podoba jej się Justin,czy zechce rozbić znajomość Justina i Nadine?

Five

Nadine POV
Obudziłam się,powoli otworzyłam oczy nie poznawałam tego miejsca to nie był mój pokój co to to nie wyskoczyłam z łóżka jak opętana,czując czyjąś obecność,nie myliłam się w łóżku leżał chłopak.Zaczęłam głęboko  oddychać.
-Skarbie wyluzuj -uśmiechając się zadziornie chłopak podchodził do mnie a ja stałam jak posąg nie mogąc się ruszyć poczułam jego oddech na szyi,już nie mogłam prawie mdlałam lecz chłopak zaśmiał się tylko na moją reakcję i wyszedł z pokoju.
Nie mając co robić spacerowałam po pokoju,podeszłam do okna wokół sam las,nie wiem ile tak już stałam i patrzyłam się przed siebie ale zaczęły mnie już boleć nogi więc chciałam iść usiąść na łóżko,lecz w tym samym momencie do pokoju wleciał rozgniewany Justin.
-Ruszaj dupe!-wyszłam z pokoju kierując się na schody,schodziłam po woli.Gdy byłam już na dole usłyszałam śmiechy.
-oooo kogo my tu mamy!-zawołał jeden w salonie było ich dwóch,Justin był trzeci.Nic nie odpowiedziałam tylko obejrzałam się za siebie poszukując Justin'a,właśnie do mnie podszedł klepnął mnie w tyłek na co zareagowałam natychmiastowo ,moja prawa ręka znalazła się na jego policzku.
-Ty suko!-wysyczał zdenerwowany-Jeszcze raz kurwa !No dalej dajesz!-nic nie odpowiedziałam tylko weszłam do salonu,podeszłam do kanapy i na nią usiadłam,obok mnie usiadł ten co nazwał mnie suką czyli pan Justin.
-Czego ode mnie chcecie!?Co ja wam kurwa takiego zrobiłam!?To mój brat jest tym złym nie ja!-nie mogłam już dużej tak milczeć.
-Słuchaj Vess,my nic do ciebie nie mamy,ale do twojego brata tak on nie miał litości zabijając moją dziewczynę to ja nie będę miał litości zabijając jego siostrę.
-Ale co?! Jak to Jake zabił twoją dziewczynę?-byłam zszokowana tym co mi powiedział,jak mój Jake mój brat!On zabił nie mieści mi się to w głowie,na dodatek kobietę,przecież to samo mógł zrobić mi o mój Boże.
-Jak już wiesz Jake jest w gangu,konkurujemy ze sobą,nie poszło im raz zbyt dobrze zabraliśmy ich ziemię oni nie wiedzieli co zrobić,jak się odegrać więc porwali ją,przetrzymywali,torturowali za pewne.Pamiętam jak do mnie zadzwonił i powiedział,że odda mi ją jak dostaną z powrotem ziemię,zgodziłem się bo ona była dla mnie ważniejsza niż jakakolwiek ziemia.Umówiliśmy się,i wtedy to się stało Rose wyszła z czarnego busa była cała pobita,chciałem go zabić za to co jej zrobił ale wiedziałem,że nie mogę teraz działać bo narażę znów ją na niebezpieczeństwo,chciałam podbiec do niej kiedy usłyszałem strzał widziałem ją jak opadała kula przebiła ją na wylot,widziałem jego uśmiech na twarzy,wtedy obiecałem,że zrobie mu to samo,zabiję najważniejszą osobę w jego życiu.-Byłam w szoku teraz się na prawdę nie dziwie,że chcą mnie zabić.
-W-w-ięc kiedy chcecie mnie zabić?-zapytałam się ich , oni popatrzyli się na siebie,uśmiechneli i dwójka z nich wyszła z pokoju,zostałam tylko ja i Justin.
-Chodź-zawołał mnie,miałam złe przeczucia wiedziałam,że za chwile dostanę kulke w łeb.
-Gdzie idziemy?
-Zobaczysz-dodał z uśmiechem,czasem potrafił być na prawdę słodki.
-J-j-j-ustin?
-Co?
-Zabijesz mnie?
-Hej niunia,nie wiem ok?Nie chciałbym cię zabijać bo nie chce mieć takiej gówniary jak ty na sumieniu,mam lepszy pomysł.Wystawisz brata o ile wiem on ma jakąś laske.Może zabijemy ja nie ciebie,albo oby dwie.Wystawisz go, zadzwonisz do niego powiesz,że uciekłaś i,że jesteś gdzieś tam znasz tą jego dziewczynę?
-tak znam
-No a jezdzicie razem na zakupy?
-tak a co to ma do rzeczy?
-Jake wie gdzie to jest?
-Nie nie wie mamy takie tajne miejsce przed nim , nie wie gdzie jest ten sklep
-Idealnie! więc powiesz mu ,że jesteś właśnie tam i ,że jego laska wie gdzie to jest i tak ich tu zwabisz a my będziemy mieli na niego pułapkę.
-Jak to zrobię obiecaj,ze mnie puścić cała i zdrową do domu.
-Obiecuje,chociaż nie wiem jak chłopcy.
-To kiedy to robimy?-Nie chciałam wystawiać brata i Sary,ale no musiałam kurde,to takie trudne.
-Może miejmy to już z głowy i zróbmy to dzisiaj?
-N-n-o dobra.
-Grzeczna dziewczynka.
-Ale jak to zrobię to mnie wypuścisz od razu!
-Nawet cie odwioze jak chcesz-puścił mi oczko i wszedł do dziwnego pomieszczenia,znajdowały się tu bronie itd. sporo tu tego było.
-WOW,sporo tu tego.
-No tak,przecież musimy jakoś się bronić nie?
-Dobra masz dzwoń do niego-podał mi swój telefon wydusiłam na ekranie dotykowym cyfry
*Halo?
*Jake?Jake?Prosze przyjedź po mnie
*Nadine gdzie jesteś?
*Centre Street 85*(ulica wymyślona przeze mnie)
*Gdzie to jest?
*Sara będzie wiedzieć.
*Dobra wezmę ją ze sobą,czekaj na mnie za chwile będę
-Zadowolony?-zapytałam sie chłopaka
-Tak nawet bardzo-rzuciłam mu tylko wrogie spojrzenie i szłam do domu.Nie bałam się juz niczego,miałam wszystko w dupie,weszłam do domu na kanapie siedzieli znowu ci dwaj.
-Więc tak zrobiłam to co Justin mi kazał,nie długo tam będzie więc radzę wam się ruszyć bo drugi raz tego nie zrobię.-Popatrzyli się na mnie jak na jakąs psychiczną do domu wszedł pan Justin sięgnął po kluczyki.
-Dalej mała jedziemy,chłopaki ruszcie dupe.
-Jeszcze raz nazwiesz mnie mała to ci chuja przekręcę więc siedź lepiej cicho.
-Taka zadziorna się zrobiła nasza kruszynka-powiedział jeden z tych dwóch.
-Jak ja się cieszę,że będę miała wszystko za sobą i już was nigdy nie zobacze.
-To ja ci sie może przedstawię co? Jestem Nick a ten gnojek to Greg
-Taa bardzo mi miło-dodałam sztucznie.
-Jak już się zapoznaliście to możemy iść?-zbulwersowany Justin'ek już się wściekał.Ruszyłam na przód trącając chłopaka.Weszłam do samochodu,zapiełam pasy.Po chwili chłopak wszedł,odpalił auto i ruszyliśmy,chłopak jechał z duża prędkością 140km/h cały czas prędkość wzrastała 160,180,200 już miał dociągnąć do końca kiedy krzyknełam.
-ZWOLNIJ!-ten się tylko zaśmiał ale o dziwo posłuchał prędkość malała,podałam mu adres gdzie ma jechać po 10 min byliśmy na miejscu.
Czekałam na Jake'a. Zobaczyłam ,że nadjeżdża i wysiada z samochodu,podbiegł do mnie i rzucił się w moje ramiona przytulając mnie
-Myślisz,że nie wiem ,ze oni są z tobą?-powiedział mi cicho do ucha
-Jake przepraszam oni mnie zmusili nie chciałam ale chcieli mnie zabić
-Dobrze cii-odpowiedział nadal mnie przytulając,nikt nie miał prawa usłyszeć tej rozmowy.Po chwili z ukrycia wyszli chłopacy Jake wskoczył szybko do samochodu wycofał się i zaczął uciekać Greg i Nick wskoczyli do samochodu i ruszyli za nim.Ja stałam i się na to wszystko patrzyłam,poczułam ręke na moim ramieniu.
-Chodź odwiozę cię do domu.
-Ale przecież nie złapaliście Sary
-Wykonałaś swoja robotę zwołałaś ich tutaj,nie marudź tylko wsiadaj chyba,że chcesz żeby któryś z nas cię zabił-spojrzałam na niego-no właśnie wskakuj-Boże jaki on jest bipolarny,teraz jest miły słodki a za chwile to diabeł wcielony,można by go zabić.Dopiero teraz tak na prawdę dostrzegłam,że jest na prawdę przystojny.
-Zapnij pasy
-Jedźmy.
Podjechaliśmy pod mój dom.
-No to pa-miałam zamiar wyjść gdy mnie przetrzymał za łokieć.
-Spotkamy się jeszcze?
-Nie,nie wiem
-Dlaczego?
-Bo ty i ja to dwa inne światy,nie chce się z tobą widywać,o mało co mnie nie zabiłeś.
-ale..
-pa Justin-wyszłam z samochody i weszłam na ganek mojego domu , odkluczyłam drzwi,usłuszałam tylko pisk opon,odwróciłam się i już go nie było.
Jake POV
Uciekałem przed Gregiem i Nickiem,zgubiłem ich,gdy się przytulałem z Nadine włożyłem jej do bluzy telefon.Wyjeżdżam z Stratford nie chce żeby Sara ucierpiała,jedziemy teraz do Nowego Jorku.Wiem,że Nadine sobie poradzi i nic się jej nie stanie,jestem tego pewien.
Nadine POV
Nareszcie w domu.Niby to jeden dzień ale stęskniłam się.Ściągnęłam bluze,rzuciłam ją na kanpę,usłyszałam trzask,na podłodze leżał telefon,chwyciłam go do ręki na ekranie była przyczepiona karteczka "wiem,że za pewne zabrali ci telefon dlatego masz teraz ten,zadzwoń do mnie jak to przeczytasz"
wybrałam numer brata.
*Halo?
*Jake gdzie ty jesteś?
*W drodze do Nowego Jorku
*Co?! Nowego Jorku?
*Nad nie denerwuj się,wrócę nie długo,wziąłem swoją kartę kredytową twoja jest w twoim portfelu trzymaj się mała.
*Jake ale no kurwa jak?A jak znowu mi się coś przytrafi?
*Jesteś bezpieczna chłopacy będą cię obserwować.
*ughhh Jake ty idioto!
*Przepraszam na prawdę..
*A Sara jest  tobą?
*Tak jest
*Daj mi ją do telefonu
*Halo?
*Przepraszam,przepraszam,że cię naraziłam nie chciałam na prawdę.
*Skarbie jest ok tak? Jake nie pozwolił mnie i ciebie skrzywidzić.
*Naprawdę przepraszam
*Jest ok
*Dobra to jak dojedziecie to zadzwońcie.Trzymajcie się.
*Ok ty też pa.
Cały dzień postanowiłam spędzić na relaksowaniu się.

_________________________________________________________________________________

Sara Austin-21 lat dziewczyna Jake'a. Jest miłą,sympatyczną dziewczyną.Nadine traktuje jak własną siostrę.

No to tak.
Dziękuję za odwiedzanie tego bloga itd.
możecie mnie zaobserwować na twitterze
https://twitter.com/Adriannaxdd

środa, 10 lipca 2013

Four

Nadine POV 
-Wysiadaj-poczułam mocny uścisk na mojej ręce.Ten typ szarpnął mnie i zaczął popychać w stronę drzwi.
-Ała to mnie boli puszczaj!-wyrywałam się mu ale na marne,chłopak jeszcze mocniej mnie ściskał.
-Zamknij się kurwa!-gdy na mnie wrzasnął cała zdrętwiałam,bałam się go lecz naprawdę nie mogłam dać tego po sobie poznać,wtedy robił by ze mną co chciał,a tego bym nie chciała.
-To będzie twój nowy dom do czasu,aż któryś z nas cię nie zabije-na słowo "zabije" moje serce przyspieszyło do maksimum on tylko się zaśmiał i mocniej popchnął mnie w stronę frontowych drzwi.
-Mój brat i tak was znajdzie,a jak was znajdzie to was zabije-wysyczałam.
-Słuchaj mała suko,nie ty będziesz mnie zastraszać, twój braciszek to cipa tak samo jak jego gang ,on nawet mrówki by nie zabił.-Miałam ochotę mu przywalić,ale nie zrobiłam tego bo ten gnojek jest nieobliczalny.Otworzył drzwi i o dziwo mnie przepuścił kierując mnie w stronę salonu.Jego ręka spoczywała na mojej talii jak to możliwe,że obchodził się ze mną tak czule i delikatnie jeszcze nie dawno groził mi,że mnie zabije,uderzył mnie,zbluzgał a teraz?byłam w totalnym szoku.
-Usiądź-powiedział łagodnie,usiadłam na czekoladową kanapę,a on stał i się na mnie patrzył,irytowało mnie to ale nic się nie odzywałam.
-Zadziorna jesteś,niby taka mała słodka dziewczynka a tu takie wybryki.
-Nie dam sobą pomiatać,a jeśli masz właśnie taki zamiar traktować mnie jak gówno to zabij mnie od razu.-On tylko zaśmiał się pod nosem i usiadł na przeciwko mnie.
-Gdyby to zależało ode mnie skarbie już byś była martwa.
-I żałuję ,że nie jestem na prawdę wolałabym już zginąć niż siedzieć z tobą i na ciebie patrzeć-splunełam
-Jesteś arogancka i bezczelna.
-taa odezwał się pan bipolarny.
-Justin wróciłeś?-usłyszałam głos pochodzący z górnej części domu-i jak poszedł plan?-zauważyłam postać schodzącą ze schodów.Uśmiechnął się w moją stronę.
-Proszę,proszę kogo my tu mamy mała Vess siostra naszego Jake'a.-Justin no bardzo ładnie przyznam,że nie  wierzyłem w ciebie-Justin to tak on ma na imię.
-Widzisz Nick jestem lepszy niż ci się wydaje.
-taa Bieber nie sraj już tylko zaprowadź naszą ślicznotkę na górę.
-Wstawaj-wstałam i ruszyłam przed siebie,weszłam po schodach i się zatrzymałam,nagle poczułam rękę na mojej talii.
-Na lewo-wyszeptał mi do ucha,przez co na całym moim ciele pojawiły się ciarki.
Weszłam do pokoju,poczułam zapach męskich perfum unoszących się po pomieszczeniu, łóżko które stało obok okna było starannie pościelone,pokój był duży,miał łazienkę i garderobę.Kolor pokoju był idealnie połączony z meblami znajdującymi się w pomieszczeniu,światło z okna padało na kakaową ścianę.Było tu na prawdę ładnie.
-Usiądź-już kolejny raz w tym dniu posłuchałam go i usiadłam na łóżku.
-Co chcecie ze mną zrobić?-zapytałam po chwili widząc jak chłopak szuka czegoś w szafkach.
-No jak to co zabić,chcemy zemścić się na twoim braciszku.
-Ja wam nic przecież nie zrobiłam,nie możecie tak o zabić niewinnego człowieka!
-Skarbie my wszystko możemy,jeśli chcesz to możesz iść do łazienki i się wykąpać lub co tam chcesz.
-Jesteś bipolarny jak cholera-powiedziałam nie zważając na konsekwencje mojej wypowiedzi.
-Słucham?Co ty kurwa powiedziałaś?
-Powiedziałam,że jesteś B-I-P-O-L-A-R-N-Y - przeliterowałam mu wyraz,jego złość rosła z sekundy na sekundę,oczy stały się czarne a on się cały napiął.
-Jeszcze raz,jeszcze raz mnie tak nazwiesz a uwierz,że będziesz cierpieć,będziesz mnie błagać o śmierć.-Spojrzał się złowrogo na mnie i trzaskając drzwiami wyszedł z pokoju.Szybko podeszłam do okna chciałam uciec,lecz gdy zobaczyłam spuszczone psy zrezygnowałam.Postanowiłam iść się odświeżyć.Nic innego do roboty nie miałam.
Ciepła woda spływająca po moim nagim ciele zmywająca cały brud i pot nic lepszego na tą chwilę wydarzyć się nie mogło.Wykąpana wyszłam z pod prysznica owijając się ręcznikiem.Podeszłam do zamglonego lustra przetarłam je rękę by ujrzeć moją twarz.Na lewym policzku był lekki fioletowy siniak,jak ten dupek mógł uderzyć dziewczynę!Przejechałam palcami po zasinieniu.Ubrałam moje rzeczy i weszłam do pokoju.Zrobiłam się strasznie senna.Położyłam się na łóżko i zasnęłam.
Justin POV
-No i jak robimy?Dzwonimy do Vess ?-obmyślając plan z Nickiem do domu wszedł Greg
-Kurwa!-krzyknął
-Co się dzieje?
-Oscuridad wysadzili nam magazyn!
-wiedzą,że mamy Nadine?
-Chyba nie
-Dobra to ja się tym zajmę zadzwonię do Vess i powiem co zrobimy z jego siostrzyczką-zaśmiałem się i wszedłem po schodach na górę.Wchodząc do pokoju zauważyłem śpiącą na łóżku młodą Vess uśmiechnąłem się pod nosem spoglądając na nią , włosy jeszcze mokre opadały na jej twarz ,pełne malinowe usta były lekko rozchylone.Spojrzałem ostatni raz na nią i poszedłem się sam wykąpać.Owinięty ręcznikiem wyszedłem z łazienki,podszedłem do komody i wyjąłem czyste bokserki.Wsuwając je na siebie zauważyłem na ekranie mojego telefonu dzwoniący do mnie nieznany numer odebrałem
*Zginiesz marnie Bieber-rozpoznawszy ten głos zaśmiałem się
*Co tam Vess stęskniłeś się za siostrzyczką?
*Jeśli jej się coś stanie rozpierdolę cie wiesz?
*Jake karma jest suką,nie wiesz o tym?
*Co chcecie w zamian za wypuszczenie jej?
*Hahaha myślisz,że ją wypuścimy?żywą nie martwą może.
*Grabisz sobie kurwa Bieber,nie próbuj położyć na nią palca bo jak jej coś zrobisz to cię zajebie rozumiesz?
*Może nie położe na nią palca ale w nią włożę palca.Co ty na to?-zaśmiałem się i rozłączyłem naszą rozmowę. Położyłem się po drugiej stronie łóżka i zasnąłem.

___________________________________________________________________________________

Jeśli chcecie być powiadomieni o nowym rozdziale podawajcie Twitter :)
Myślę,że się podobało :)
mój twitter
@adriannaxdd

wtorek, 9 lipca 2013

Three

Justin POV
Zamykając za sobą drzwi  wszedłem do domu,podszedłem do kanapy na którą się rzuciłem.Po chwili po schodach szedł Greg.
-Yo Bieber a ty co tak wcześnie?
-Muszę oddychnąć i zając się to Vess i ty mi w tym pomożesz.
-No ok,więc jak ci mogę pomóc hmm?
-Powiedz mi jak ją no wiesz dyskretnie uprowadzić.
-Musisz za nią jeździć ale tak by się nie zorientowała,że ktoś ją śledzi,zobaczysz z kim się spotyka gdzie bywa najczęściej i takie tam.Aż pewnego dnia będzie szła sama wtedy zaproponujesz jej podwózkę,nawciskasz jej,że znasz jej brata i kazał ją odwieźć do domu bo się o nią martwi.Jeśli jest wiarygodna to poradzisz sobie a jeśli nie jest wiarygodna niech twój urok zadziała.-Spojrzałem na niego z uśmiechem wiedziałem,że mi na pewno się nie oprze,żadna mi się nie oparła.Niby jest to moje pierwsze porwanie ale nie jest to nic trudnego,tak myślę.
-No ok dzięki stary.
-Nie spieprz tego,bo jak spieprzysz to cipa z ciebie Bieber.-Zaśmiałem się pod nosem
-Czy kiedykolwiek coś spieprzyłem Tipton?-Spojrzaliśmy na siebie-No właśnie-biorąc skórzaną kurtkę i kluczyki od samochodu ruszyłem w stronę  samochodu.
Uchylone okno,muzyka,okulary na nosie to jest to.Przemierzałem ulice Stratford.Stałem na światłach wzrok tych wszystkich napalonych na mnie lasek mnie rozbawiał.W tłumie dojrzałem Nadine,ona podążała wzrokiem po wszystkich samochodach,aż natrafiła na mój.Uśmiechnąłem się do niej,odwzajemniła uśmiech.Będzie łatwo ją zabajerować pomyślałem i ruszyłem w drogę widząc świecące się zielone światło.
Nadine POV
Jake z kumplami omawiali coś w salonie,nudziłam się strasznie.Napisałam do Kelly.Postanowiłyśmy wyjść na miasto było 15 minut po godzinie 7 więc na dworze było szarawo lecz zachodzące słońce oświetlało ponury krajobraz.Stałyśmy właśnie z Kelly na światłach.Kelly patrzyła na te wszystkie samochody, podążyłam za nią.Nagle natknęłam się na tego przystojnego chłopaka z pod kawiarni.Miał uchylone okno,włączoną muzykę , okulary które miał na nosie pasowały do jego skórzanej kurtki.Uśmiechnął się do mnie odwzajemniłam uśmiech.Chciałabym aby ta chwila trwała wiecznie lecz już po ułamku sekundy ruszył dalej.Zielone światło świeciło się jeszcze przez dłuższą chwile by czerwony odcień mógł zająć jego miejsce.Gdy wszystkie samochody się zatrzymały a nasze światła biły kolorem zielonym przeszłyśmy na drugą stronę ulicy.
-No to co gdzie idziemy?-Kelly  zapytała mnie gdy znajdowaliśmy się już na drugiej stronie.
-Nie wiem jest wpół do ósmej nie wiem co jest o tej porze otwarte.
-Przejdziemy się do clubu?
-To nie był by zły pomysł.Chodź idziemy-Pociągnęłam ja za rękę kierując się w stronę clubu Ladies.
Zapach alkoholu mieszający się z zapachem papierosów i potu kojarzycie?.Ten zapach najczęściej możemy spotkać w clubach.Pijani ludzie tańczący przeróżne tańce,robiący nie wiadomo jakie rzeczy.Odrażające nieprawdaż?A jednak jestem tutaj widzę to wszytko.Usiadłyśmy się przy barze zamawiając po drinku.Wypijając go siedziałam i patrzyłam na dobrze bawiących się ludzi.
-Nadine idę się wylać-Kelly wstała i ruszyła w stronę łazienek.Siedziałam bezczynnie nadal gapiąc się w tłum pijanych napalonych nastolatków.Kelly nie wracała wiec poszłam ją szukać.Wchodząc do łazienki zaczęłam ją wołać otwierając po kolei każdą z kabin,nie było jej.Nie czekając dłużej napisałam do niej wiadomość,że poszłam do domu i wyszłam z clubu.
Justin POV
Błąkałem się po ulicach Stratford,zmierzałem w kierunku clubu Ladies,gdy zauważyłem idącą samą Vess uśmiechnąłem się do siebie.Nie mogłem stracić takiej okazji,która mogła się już nigdy więcej nie powtórzyć.Podjeżdżając koło niej uchyliłem okno od strony pasażera.
-Nadine!-zawołałem.Dziewczyna odwróciła się w moją stronę zszokowana i przestraszona.
-Tak?
-Wskakuj podwiozę cię do domu.
-Wiesz co..Nie wiem,nie znam cię.
-No przestań kumpluje się z Jake'em , zadzwonił do mnie i się spytał czy cię nie widziałem,bo jest późno a nie ma cię w domu i ,że jak cię będę widzieć to czy mógł bym cię dowieźć do domu zgodziłem się.-Miałem nadzieje,że się nabrała.
-No dobra..znasz mój adres pewnie,wiec w drogę.-Ucieszyłem się w duchu , już ją miałem.Nie czekając ani chwili dłużej ruszyłem w drogę.
Nadine POV
Jechałam z kolegą Jake'a do mojego domu.Wyglądając za okno nie poznawałam tego miejsca.
-Yhmm czy my dobrze jedziemy?
-Tak dobrze.
-No nie jedziemy zatrzymaj się!
-Zamknij się suko!-w tym momencie byłam cała sparaliżowana.Jak mogłam być taka głupia i wsiąść do jego samochodu.
-Kurwa mać otwórz te cholerne drzwi.
-Jeśli się nie zamkniesz rozpierdolę cię rozumiesz?!-wyciągnął pistolet ,który przyłożył do mojej skroni.Wzięłam mój telefon deskretnie pisząc sms.
-Nie rób tego!-Mój oddech przyspieszył gdy poczułam rękę sięgającą po mój telefon.
-"Ktoś mnie porwał ratuj mnie" oh chyba nikt cię nie uratuje-gdy przeczytał sms zaśmiał się,wziął telefon i wyrzucił go przez uchylone okno.
-Jeszcze jeden taki numer a cię zabije suko.
-Nie mów tak na mnie,nie jestem suką.I odpierdol się ode mnie ja nic ci nie zrobiłam więc nie wiem o co ci kurwa chodzi.-Pożałowałam tego co powiedziałam,poczułam siarczenie na moim policzku.Ten dupek mnie uderzył.Siedziałam cicho,bo ten typ był niebezpieczny.Po chwili podjechaliśmy pod duży dom.

poniedziałek, 8 lipca 2013

Two

Siedziałam na kanapie a Jake non stop kręcił się w kółko zaczynało mnie to irytować.
- Jake! Uspokój się i usiądź!
- Nadine jesteś w niebezpieczeństwie!- Krzyknął po chwili,odetchnął z ulgą,że ma to już za sobą cały czas go to nurtowało.
-Co?! Jak to?! co masz na myśli,że jestem w niebezpieczeństwie?!
-Jak już pewnie się domyśliłaś nie przychodzę do domu poobijany bez powodu..jestem w gangu- przejechał dłonią po twarzy,jego oczy były pełne smutku i strachu,a twarz przygnębiona.
-Ale co ja mam z tym wspólnego?
- Jesteś moja siostrą wiedzą ,że załamał bym się gdyby coś ci się stało. Mam przesrane u wielu gangów, więc jak zobaczysz jakiś samochód,który jest podejrzany skręć do jakiegoś domu,sklepu lub na co tam natrafisz,dzwoń do mnie o każdej porze jeśli będziesz chciała przyjadę po ciebie.-Po chwili zadzwonił do mnie telefon była to mama.
*Tak mamo?
*Okej
*Dobra
*Zaraz będę
-Jake muszę jechać do kawiarni do mamy,musi mi coś pilnego powiedzieć.
-Zawiozę cię-chwytając kluczyki ruszył do drzwi.
- Nie nie musisz,przejdę się,spokojnie poradzę sobie w razie czego zadzwonię do ciebie-Chwyciłam telefon,wyszłam z domu i już szłam w kierunku kawiarni gdzie znajdowała się mama.Szczerze mówiąc zaskoczył mnie ten telefon .Gdy byłam pod kawiarnią jakiś koleś dziwnie się na mnie patrzył,wywnioskowałam,że był ode mnie o 2-4 lata starszy był to brunet wyższy ode mnie,zadbany,był bardzo przystojny,uśmiechnął się do mnie lekko przez co się zarumieniłam.Weszłam do środka kawiarni jeździłam wzrokiem po stolikach,aż zauważyłam siedzącą mamę i tatę.To mnie naprawdę zdziwiło.Mój tata wyrwał się z pracy?To musiało być coś ważnego nie wiedziałam co myśleć,powoli podeszłam do stolika przywitałam się i zasiadłam uśmiechając się.
-Więc?Co macie takiego ważnego do przekazania mi?
-Razem z tatą mamy wyjazd służbowy do Europy nie będzie nas 4 miesiące,może się nawet przedłużyć-No to mnie zagieła ale,że jak 4 miesiące?
-Ale jak?Przecież kto się mną zaopiekuje?Rozumiem miesiąc ewentualnie dwa ale cztery i nawet dłużej?
-Skarbie masz Jake'a on jest dorosły zaopiekuję się tobą-Wziął głos Mark.Jako w roli ojca sprawdzał się 100% ale wtedy kiedy byliśmy dziećmi teraz,teraz to jego dzieckiem jest praca,to w niej spędza każe wolne chwile nie pamiętam już nawet kiedy byliśmy gdzieś razem.
-Tutaj masz dwie karty kredytowe powierzam je właśnie tobie,bo mam do ciebie większe zaufanie niż do Jake'a,wiesz to chłopak imprezy i wypady mu w głowie-Podając mi karty mama uśmiechnęła się do mnie-Co 3 dni będą wpływały na nie pieniądze nie musisz się martwić też o płacenie rachunków wszystko z tatą załatwiliśmy,w razie gdyby coś się stało,dzwoń do nas.-Tata tylko pocałował mnie w czoło i odebrał telefon,który przerwał taką prosty ale czuły gest.
-Chodź mała podwiozę cie do domu-Zgodziłam się było już szarawo na dworze a ja nie chciałam się narażać.Tata zaparkował samochód wszedł do domu rzucił tylko krótkie "Cześć" w stronę Jake'a i ruszył w stronę sypialni z której po chwili wynosił walizki,zapakował je do samochodu pożegnał się z nami i nim się obejrzałam już go nie było.Powiedziałam wszystko bratu to co mówili mi rodzice i poszłam zrobić sobie kolację.Wyjęłam z lodówki świeże pomidory i sałatę obmyłam je,pokroiłam,przyprawiłam sałatkę dorzucając ser mozzarella i już kolację miałam gotową.Brudne naczynia pochowałam do zmywarki.Jake oglądał mecz w telewizji popijając piwo.
-Mała?-krzyknął.
-Co duży?-zachichotałam cicho pod nosem podchodząc do niego.
-Za pół godziny przyjdzie Chris z Brad'em.
-T-t-o są kryminaliści?
-Haha nie bój się ich nic ci nie zrobią.
-No mam nadzieję-po chwili rozległ się głos dzwonka a cała zesztywniałam,Jake to zauważył i się zaśmiał.
-No nie bój się.-Podszedł do drzwi i otworzył za drzwiami stały dwie postacie wchodząc do domu można było poczuć męskie perfumy.Nagle zaczeli iść w moją stronę.
-Cześć jestem Brad-przedstawił mi się jeden z tych kryminalistów.
-Cz-cz-eść-głos mi zadrżał.
-Nie bój się mnie,nic ci nie zrobię.-Ciekawe ilu ludziom już to mówił zanim ich zabił.Nadine!Przestań!Skarciłam się w myślach.
-Część jestem Chris.-Przedstawił mi się ten drugi i ruszyli w stronę salonu.

Justin POV
-Nick!Widziałem ją!Suka była bez znajomych i brata.
-To dlaczego jej kurwa nie porwałeś!?-Krzyknął a echo odbiło się po całym magazynie.
-Byli tam ludzie,nie mogłem ryzykować,a tak w ogóle porwanie w biały dzień?
-Bieber przy najbliższej okazji masz ją kurwa tutaj przywieźć Vess musi cierpieć.
-Ta suka mi się teraz nie wywinie-wymruczałem pod nosem.
-Bieber wiesz co robić.
-Gdybym kurwa nie wiedział.
-A nie łatwiej było by ją od razu zabić?-zapytałem,bo pomysł porwania wydawał mi się totalnie bez sensu.
-Chcę by Vess się zamartwiał by cierpiał,zabicie jej od razu  nie dało by mi tej satysfakcji.
-Oh Nick jesteś potworem haha.
-Kurwa Bieber zamknij ryj.Masz rację jestem potworem ale nie zapominaj,że ty nim też jesteś nie pamiętasz jak łatwo przyszło Ci zabić te małe niewinne dziecko?-Nick tylko uśmiechnął się do mnie chytrze miałem ochotę mu przypierdolić ale powstrzymałem się,nie chce się z tym dupkiem kłócić mam większe problemy muszę znaleźć i uprowadzić Nadine Vess młodszą siostrzyczkę naszego wroga.Nie będzie trudno ją uprowadzić widać po niej,że jest zbyt ufna.Poradzę sobie z nią raz dwa.
-A teraz mi powiedz dlaczego ja mam ją porwać a nie Greg?
-Bo ty Bieber jesteś w tym najlepszy masz coś w sobie na co lecą panienki ona też na pewno poleci,nie chce by Greg wszystko zepsuł a ta mała zdzira poleciała do braciszka ze skargą,jeszcze tego by mi brakowało.I pamiętaj jak ją porwiesz rozglądnij się czy nikogo nie ma w pobliżu nie chce mieć problemów z psami.Zrozumiano?
-Tsaa.
-Aaa i Bieber ostrzegam cię jeśli coś spierdolisz to nie zabije jej a ciebie!-Co za gnój,wywyższa się jak by nie wiadomo kim był,spokojnie odszedłem szukając w spodniach kluczyków od mojego czarnego Range Rovera otworzyłem drzwi wsiadłem i już po chwili wyjeżdżałem z magazynu.Jechałem do naszego domu który znajdował sie kilka kilometrów od magazynu.Chciałem pogadać z Gregiem.On jako jedyny udzieli mi dobrych wskazówek jak dobrze i bez śladu uprowadzić niewinną dziewczynkę.

_________________________________________________________________________________
Jest drugi rozdział ;D

O to Nick:
Nick Tanton- 25 lat siedział w wiezieniu wyszedł po 5 latach za dobre sprawowanie.Chce zemścić się na Jake'u.

I Greg:
Greg Tipton-23 lat nie lubi jak mu się dyryguje.Jest stanowczy i zaborczy.Zamordował ojca,bo ten bił matkę.Jego matka trafiła do psychiatryka.

niedziela, 7 lipca 2013

One

-Nadine ,wstawaj spóźnisz sie do szkoły ! - 10 minut po godzinie 7 moja rodzicielka budziła mnie . Leniwie zwlekłam sie z łożka pomaszerowałam do łazienki po drodze łapiąc czystą bieliznę . Odświeżyłam sie , umyłam zęby rozczesałam włosy , w które wtarłam odżywki i jedwab . Zrobiłam lekki makijaż składajacy sie z tuszu i podkładu. Wychodząc z łazienki pośpiesznie podeszłam do szafy wyciągajac z niej mój dzisiejszy strój składający sie z krótkich spodenek i bluzki z nadrukami.Zarzuciłam torbę na ramie i wyszłam z pokoju. Będąc w kuchni usiadłam sie wygodnie na krześle gdzie przede mną stał talerz z naleśnikami.
-Nadine jedz szybko , zawiozę cie dzisiaj do szkoły .
-Dobra jem juz . Mamo nie ma jeszcze Jake'a?
-Nie nie wrócił jeszcze
-Mamo zaczynam sie o niego  bać wraca do domu po kilku dniach cały poobijany.
-Nadine a co ja mam zrobić jest juz pełnoletni może robić to co chce , nie będzie sluchać ględzenia matki juz jest na to za stary. Zjadłaś?- tylko przytaknełam i ruszyłam w stronę drzwi . Wsiadłam do samochodu mamy i ruszyliśmy w stronę szkoły. Po 20 minutach byliśmy na miejscu .Wchodząc do szkoły nie obyło sie bez głupich żartów moich znajomych , zignorowałam to i szłam dalej gdy doszłam do mojej szafki "zaatakowała" mnie Kelly moja najlepsza przyjaciółka.
-Hej- przywitała mnie radośnie dziewczyna było słychać w jej głosie zachwyt
-No hej , a ty co taka od rana szczęśliwa?
- A no wiesz , taka ładna pogoda to dlaczego nie  miałabym być szczęśliwa
-Jesteś walnięta - klepłam ją w czoło na co ona zrobiła grymasa i zaczeła sie nadal śmiac. Idąc przez szkolny korytarz Kelly śmiała sie jak opętana cały czas
-Kelly ! Uspokój sie ! Ludzie sie na nas patrzą
-Dobra dobra juz sie uspokajam . Gdy podeszliśmy pod sale numer 203 , czyli sale matematyki rozległ sie głos dzwonka weszłyśmy do klasy i usiadłyśmy na naszych miejscach , krótko po nas weszła pani Grant i w tym samym czasie rozpoczynajac 45 minut męki .

Jake POV

- Bill kurwa ! Jak to ?!
-Jake nie denerwuj sie będziemy ją chronić nie pozwolimy żeby jej coś sie stało puki co musisz zaopiekować sie nią , nie pozwalaj jej na wyjścia , zawieź i odbierz ją ze szkoły później załatwimy to z nimi.
-Dobra najważniejsze żeby nic sie jej nie stało , a teraz wiesz co pojade po nią do tej szkoły 
-Dobra stary leć a ja załatwie coś z Bradem i Chrisem .
Gdy wyszłem na zewnątrz wiedziałem ,że mnie obserwują i wiedziałem też , że obserwują Nadine a na to pozwolić nie mogę szybko wsiadłem do czarnego Ferrari i odjechałem z piskiem opon , do szkoły nie miałem daleko wiec po 10 min czekałem na nią pod szkołę . Gdy zobaczyłem ja wychodząca ze szkoły szybko wyszedłem z samochodu i podbiegłem do niej . Jej reakcja była dziwna , spiorunowała mnie wzrokiem chciała iść dalej ale jej na to nie pozwoliłem
-Jake puść mnie , nigdzie z tobą nie ide .
- Nadine nie odstawiaj cyrków tylko dalej chodz jedziemy do domu
-Nie było cie w domu przez 2 dni odchodziłam od zmysłów a ty co ? - jak zwykle zamartwiająca sie mała siotra 
- Miałem coś do załatwienia , dalej chodz porozmawiamy o tym  w domu ok?
-Ok -Naburmuszona ruszyła w strone samochodu szedłem za nia rozglądając sie czy nie grozi jej niebezpieczeństwo . Otworzyłem jej drzwi a ona wsiadła do samochodu zapinając pas zatrzasnąłem drzwi i podbiegłem do drzwi od strony kierowcy otworzyłem je , wsiadłem i juz po chwili jechaliśmy do domu , który znajdował sie w samym środku Stratford . Wysiadłam z samochodu , wyciągłam z mojej torby klucze od domu i weszliśmy do środka.
_________________________________________________________________________________
Jest już pierwszy rozdział :) 
jak wrażenia ? :p

Teraz przedstawię wam dwóch bohaterów :)
Brad Collins-Lat 20 .Przystojny chłopak z dobrej rodziny lecz jego losy potoczyły się znacznie inaczej niż oczekiwali jego rodzice



Chris Hall-Lat 18 . Chłopak z ubogiej rodziny . Najmłodszy z gangu , nic nie stanie mu na drodze by zniszyć kogoś.



Bohaterowie

Nadine Vess - Dziewczyna poukładana, o niezwykłej urodzie . Nadine to 16 letnia nastolatka z poczuciem humoru , odpowiedzialna wzorowa uczennica. Czy Nadine zejdzie na złą drogę?















Justin Bieber- Można by powiedzieć ,że jest idealem czekoladowe oczy ,w których można zatonąć , pełne malinowe usta , nieskazitelna cera , umięśniony  , zadbany . Lecz za tym ideałem kryje sie potwór jak na chłopaka , który skończył 19 lat ma juz sporo  ludzi na sumieniu . Jest w gangu "miedo"










 Eteniette Vass- Kobieta pracowita , nie ma jej w domu częściej niz jest . Etenietta ma tylko 37 lat a osiągneła w życiu więcej niz nie jeden Amerykanin.
Ma dwójkę dzieci 16 letnią Nadine i 21 letniego Jake'a










Mark Vass - Ojciec dwójki dzieci 16 letniej Nadiny i 21 letniego Jake'a . Pracoholik , nie ma go wcale w domu zajęty jest pracą . Mark ma 38 lat
 Jake Vass -21 lat. Brat Nadine . Boi sie o swoja młodszą siostre od kiedy wstapił do gangu "oscuridad "ma na pienku z paroma gangami . Czy uda mu sie uchronić Nadine ?









Bill Balsamo- 24 lata współzałożyciel gangu "oscuridad" nie ma litości , zabije każdego bez zawahania .